wtorek, 27 sierpnia 2013

1. Jak to się zaczęło

Cześć! Jestem Bona, a to jest mój blog. Tu będę dzielić się z Wami moimi przemyśleniami, smuteczkami i radościami psiego życia. Dziś trochę wstępu.

Zacznijmy od początku. Początku, który pamiętam.
Wszystko zaczęło się w opolskim schronisku dla zwierząt. Trafiłam tam po wypadku samochodowym. Właściwie trafiłam najpierw do weterynarza. Trochę bolała mnie tylna łapka, ale szybko o tym zapomniałam, bo w niewielkim kojcu i tak nie używałam jej tak intensywnie jak wcześniej. Weterynarz też nie stwierdził nic poważnego. Był wrzesień. Zostałam zaczipowana, zaszczepiona, wysterylizowana, odrobaczona i na początku października moje zdjęcia pojawiły się na stronie www schroniska, w dziale "małe psy do adopcji". Czekałam więc sobie spokojnie, aż znajdzie się ktoś odważny i zaopiekuje się mną. Dlaczego odważny (i cierpliwy przede wszystkim) - opowiem później. W schronisku dobrze się mną opiekowali, miło wspominam pracowników i wolontariuszy - oni naprawdę dają nam tyle miłości, ile tylko mogą podzielić na tak dużą ilość psów! Na początku grudnia znajoma mojej Pańci chciała mnie adoptować. Jak się okazało byłam zarezerwowana. Pech. Nic z tego jednak nie wyszło, bo siedziałam, czekałam i żadnego postępu nie było. I wtedy (podobno) przed Bożym Narodzeniem Pańcia wypatrzyła mnie na stronie schroniska. Sama pewnie nie zdecydowałaby się na psa, ale zaczęła spotykać się z moim Panem i razem zaczęli zastanawiać się nad adopcją czworonoga. Do zdjęcia zrobiłam najsmutniejsze oczy, jakie tylko potrafiłam. Jednak po przemyśleniu sprawy, Państwo doszli do wniosku, że pies do kawalerki się nie nadaje. Cóż, zdawałoby się kolejny pech. Ale moje smutne oczka nie dawały Pani spokoju. Oglądała moje zdjęcia po kryjomu, żeby Pan nie widział, że ciągle o mnie myśli. Aż w końcu któregoś dnia Pani "przypadkiem zapomniała zamknąć okno przeglądarki" :) Wyszła do pracy i niedługo po tym Pan zadzwonił z pytaniem "co to za szantaż emocjonalny?" :D Po powrocie do domu długo rozmawiali na mój temat i na początku stycznia 2013 podjęli przemyślaną decyzję o adopcji. Nareszcie, bo już zimno na dworze!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czekam na Wasze komentarze. Zostawiajcie też adresy Waszych blogów. Proszę nie zostawiać komentarzy w stylu "Obserwacja za obserwację", wystarczy adres bloga - jeśli będzie dla mnie interesujący, na pewno dodam do obserwowanych! :-)