Boniaczkowa oczywiście towarzyszyła mi w wyjeździe do Rodziców. Nie mogę narzekać na jej zachowanie, bo spisała się w miarę dobrze, poza tym, że cały czas chciała pomagać (głównie wkładała pysk do misek z jedzeniem i sprzątała to, co znalazło się na podłodze ;-) ). Przez świąteczne podjadanie upadających "przez przypadek" smakołyków prawie w ogóle nie tknęła karmy, którą specjalnie dla niej spakowałam. Swoją drogą zastanawiam się czy Wasze psy też tak mają, że poza własnym domem nagle karma przestaje smakować, kłuje w zęby i w ogóle jest najpaskudniejszym świństwem? ;-) Ja na każdy wyjazd zabieram wydzielone porcje, a potem przywożę z powrotem.
Tak więc karmy ubyło może pół porcji, pies w międzyczasie zbierał z podłogi i był wspaniałomyślnie dokarmiany przez moją Mamę.
Każdego dnia odbywaliśmy obowiązkowy spacer, bo na wsi jest sporo ścieżek do wyboru. Wybieraliśmy tylko jeden kierunek, głównie z racji bliskiej odległości od domu - wystarcz przejść przez ulicę, pokonać kilkanaście metrów i już można bezpiecznie spuścić psa ze smyczy, z dala od ulicy. Teoretycznie mam podobnie w mieście - przechodzę przez ulicę i kilkadziesiąt metrów dalej jest kamionka, ale jest to teren niestety o ograniczonej powierzchni, więc nie ma mowy o kilkugodzinnym łażeniu bez celu.
W świąteczną paczkę dla Boniakowej nie inwestowałam - dostaliśmy ostatnio ładnie zapakowany zestaw 8in1 od sklepu. FERA.PL, więc właśnie on wylądował pod świątecznym drzewkiem. W paczce była kość wiązana z suszonym mięsem kurczaka, fileciki i smaki.
Nie wiem jak długo uda mi się wytrwać, ale postanowiłam nie inwestować na razie w nowe zabawki i gadżety (chociaż kusi mnie wzór Splash! od Warsaw Dog ;-) ), stąd decyzja o odpuszczeniu sobie ekstra prezentu. Boniaczkowa dostała co prawda pluszowego mikołajka, ale z racji tego, że w tym roku u nas nie było choinki, postawiłam mikołajka wraz z kartkami świątecznymi na meblach, żeby choć odrobinę czuć było świąteczną atmosferę ;-)
***
W tym roku postanowiłam nic nie postanawiać ;-) Nie będzie wpisu o postanowieniach noworocznych, bo zwyczajnie nie udaje mi się ich dotrzymać. Coś tam mam w głowie, wiem mniej więcej na czym chciałabym się skupić, ale nie będę mówić o tym głośno, to oszczędzę sobie obciachu, jeśli się nie powiedzie ;-)