sobota, 30 kwietnia 2016

166. Ulubione zabawki Bony

W "psiej szafie" mamy trochę zabawek. Są piłki, szarpaki, ażurka. Są zabawki do napełniania żarciem. Ale co tak naprawdę lubi Boniaczkowa? Kto nas śledzi od dłuższego czasu, pewnie zauważył już, że sucz zdecydowanie bezinteresowną miłością darzy szarpaki. W każdej postaci. Jedne lubi bardziej, inne mniej, ale jednak przeciąganie jest jej ulubioną zabawą. Oprócz przeciągania Boniaczkowa lubi coś czasem pomemłać ;-) I tak na liście jej ulubionych (a zarazem wyjątkowo trwałych) zabawek znalazła się ta czwórka.



Szarpak polarowy  - zrobiony z szalików kupionych w lumpeksie. To już chyba czwarty szarpak, wykonany przeze mnie z polaru. Bardzo wytrzymały, tani. Szarpakami polarowymi przeciągam się z Boną, a czasem sucz po prostu sobie je żuje, choć nie jest tak, że są zawsze na wierzchu. Jeśli splot jest odpowiednio ciasny, ryzyko, że pies przegryzie zabawkę maleje. Jeden szarpak zwykle wytrzymuje u nas ok. 6 miesięcy, przy intensywnym użytkowaniu. Ten dodatkowo wyposażony jest w silikonową piłkę, która jest pozostałością innego szarpaka (sznura). Piłka jest z nami już 3 lata i posiada tylko jedną dziurę po zębach (mimo iż pies wcześniej miał nieograniczony dostęp do niej). 

Petstages Durable Stick - gryzak dla psa wykonany z materiału, który jest połączeniem prawdziwego drewna z nietoksycznym, syntetycznym tworzywem. To zabawka, do której nie ograniczamy psu dostępu. Od ok. 10 miesięcy sucz stale może się nią bawić i z tej możliwości intensywnie korzysta. Zabawka zaspokaja potrzebę żucia i z racji twardości pomaga ścierać kamień nazębny. Nie próbowałam zastępować nim prawdziwych patyków, ponieważ z racji wyglądu psu może być wszystko jedno czy weźmie do paszczy zabawkę, czy leżący nieopodal zwykły patyk. Dodatkowo istnieje ryzyko zgubienia. Minusem jest tylko to, że jak Bonę najdzie na zabawy w podrzucanie wieczorową porą, gryzak przy kontakcie z panelami robi sporo hałasu.

Comfy Snacky Worm - ta zabawka jest z nami już 9 miesięcy. Do tej pory zauważyłam jedynie dwa niewielkie uszczerbki w jej wyglądzie. To ubytek w "płetwie grzbietowej" robala i w języku. Poza tym nic - żadnych dziur czy rys po zębach. Świetna do napełniania smakami i dla Bony równie atrakcyjna jako zabawka do żucia. Dodatkowo nieźle sprawdza się jako szarpak. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona trwałością (to już druga zabawka Comfy, która udowadnia, że trwałe zabawki wcale nie muszą być drogie). Zabawka może również służyć do aportowania - intensywny kolor zmniejsza ryzyko zgubienia. Nie tonie, więc można śmiało wykorzystywać ją do zabaw w wodzie. Minus? Znajomi zwykle pytają czy to aby na pewno psia zabawka, a nie moja ;-) 

Sznur Trixie Denta Fun - Z zabawkami Trixie raczej nie mam dobrych doświadczeń. Zdecydowana większość ginie w paszczy mojego psa w ciągu kilku godzin, nawet jeśli teoretycznie jest napisane, że są do samodzielnej zabawy. Ten szarpak od około miesiąca poddawany jest testom. Specjalnie po pierwszej zabawie nie schowałam go, żeby sprawdzić jak szybko Bona rozłoży go na części pierwsze. Ku mojemu zdziwieniu, mimo że szarpak cały czas jest w użyciu, jest w nienagannym stanie. Minus? Szarpak przeznaczony jest dla średnich i dużych psów. Mimo, że sucz jest średnia, część, za którą teoretycznie powinna trzymać jest dla niej nieco za duża i chętniej chwyta tą, przeznaczoną dla człowieka. 


Pozostałą zawartość naszej szafy z sekcji "zabawki" oczywiście sucz też lubi. Nie do końca natomiast jestem pewna czy pozostawiłabym ją sam na sam z niektórymi, bo to mogłoby skończyć się źle, zarówno dla psa jak i dla zabawek. Rozważam też sprzedaż niektórych, bo okazały się niewypałem. Część już znalazła nowe domy, jedną możecie jeszcze znaleźć w zakładce SPRZEDAJEMY

Trochę się ostatnio opamiętałam, jeśli chodzi o kupowanie zabawek, na rzecz innych akcesoriów - dziś np. w ostatniej chwili kupiłam smycz z Biedry (zanim Pani zdążyła schować je do pudła z odsyłanymi rzeczami), zastanawiam się także nad kupnem szelek Front Range (Tip Top lub Ruffwear) albo Y Hurtty. No i choruję od dawna na obrożę Splash! od WarsawDog. Do tego jednak muszę zrobić solidny przegląd psiej szafy i sprawdzić co tak naprawdę jest nam niezbędne do życia, bo szkoda mi trochę wywalać pieniądze na kolejną rzecz, jeśli mam mnóstwo innych, których nie używam (tym bardziej, że te wyżej wymienione wcale do tanich nie należą). Najgorzej będzie się zebrać, bo zawsze mam ciekawsze rzeczy do roboty, a jak już się zmobilizuję, to niestety mój sentyment do wszystkich gadżetów bierze górę i trudno mi cokolwiek sprzedać. Jest parę dni wolnego, może się jakoś uda ;-) Trzymajcie kciuki :-)

piątek, 29 kwietnia 2016

165. DIY - Doggie Selfie

Ostatnio w internecie coraz częściej trafiam na filmiki i zdjęcia dotyczące selfie z psem. Psy nie rozumieją jednak ludzkiej potrzeby robienia selfie. Ba! wiele z nich nie lubi w ogóle ustawiać się do zdjęć (np. każde "pozowane" zdjęcia Bony wymagają ode mnie dużej kreatywności w wymyślaniu coraz to nowych dźwięków, żeby mój pies wyglądał na bystrą sucz, a nie kupę nieszczęścia). W związku z czym zdjęcia "z ręki" i portrety pupili nie zawsze wyglądają tak jakbyśmy sobie tego życzyli. Wychodząc naprzeciw potrzebom właścicieli, mądre głowy wymyśliły urządzenie zwane Doggie Selfie. Pojawiło się ono również na polskim rynku, za nieco wygórowaną cenę (ok. 40 zł+kw). Jest jednak sposób, żeby za nieco mniejsze pieniądze uzyskać ten sam efekt :-)

Czego potrzebujemy?

  • piłka tenisowa (lub inna)
  • wtyczka typu jack (np. z zepsutych słuchawek)
  • mocny klej
  • ostry nóż/nożyczki

Jak wykonać?

Bardzo prosto! W piłce robimy niewielki otwór (uwaga na palce i łapki - swoje oczywiście ;-) ). Otwór smarujemy klejem dość obficie i wciskamy do środka obciętą wcześniej końcówkę - "jacka". Jeśli czujecie, że klej będzie słabo trzymał, możecie podkleić jeszcze dookoła otworu. Kiedy klej wyschnie gadżet jest gotowy do użycia! Ja miałam trochę dużego "jacka" i prawdę mówiąc klej nie był w ogóle potrzebny.

Od teraz wszystkie selfie będą udane, a wasz pies będzie pozował do zdjęć z uśmiechem na pysku! :-)