Wybraliśmy się na spacer rano, około 9:00. O 9:30 dotarłyśmy na wały nad Odrą. Matka ze mną, Julka z Bają i koleżanka Matki - Magda z Cezarem. Cezar jest w zasadzie jeszcze szczeniakiem, ma ok. 8 miesięcy i jego Pani wydawało się, że jest dobrze wychowany, słucha się i wraca na komendę. Oczywiście życie weryfikuje wszystko i nagle okazało się, że inne psy są atrakcyjniejsze od Pani i nawet inne osoby są fajniejsze (bo mają smaki w kieszeni ;-) Myślę, jednak, że spacer wszystkim się podobał - Cezar oczywiście wyglądał na szczęśliwego już w trakcie zabawy, Magda po spacerze, bo dostała od Julki wiele cennych wskazówek dotyczących wychowania niesfornego psiaka i po spacerze Cezar i jego Pani padli ze zmęczenia (co prawda był to tylko spacer, ale trwał ok. 3 h i temperatura z każdą minutą wzrastała).
Cezar szybko się uczy i mamy nadzieję, że wspólne spacery będą się powtarzały, mi przecież dobrze zrobiło spacerowanie z innymi psiakami i na pewno Cezarowi też nie zaszkodzi.
Przy okazji okazało się, że Cezar uwielbia wodę - chętnie wchodził do wody, płynął wzdłuż brzegu, gdy my szliśmy brzegiem. Niestety trzeba go uczyć wracania na zawołanie, bo popłynął dość daleko, a było to jego trzecie pływanie z życiu! Popracujemy nad tym ;-)
Baja jak zwykle chętnie pozowała do zdjęć :-)
I razem z Cezarem cieszyli się z bliskości wody :-)
Baja aportowała patyki....
...a Cezar po prostu pływał :-)
A ja tylko trochę zmoczyłam łapki ;-)
***
W niedzielę natomiast człowieki wymyślili sobie smażenie kiełbasek nad wodą. Poszliśmy, kiedy upał już tak nie doskwierał. Chociaż jeszcze było gorąco i siedzieliśmy w nasłonecznionym miejscu, miałam krzaczek, który dawał mi cień i wysokie trawy na lekko podmokłym terenie. Chowałam się tam, kiedy nie miałam ochoty na kąpiele słoneczne (a korzystałam z nich chętnie). Właściwie Matka kazała mi się kłaść w cieniu, bo ja wolałam węszyć wkoło naszej miejscówki. Poza tym człowieki zadbali o to, żebym często też chłodziła się w wodzie. Nie byłam zachwycona tymi kąpielami, ale rzeczywiście przynoszą one ulgę w takie dni. Z resztą kamionka była całkiem niezłą opcją, zwłaszcza, że w domu w ogóle nie dało się wysiedzieć - chyba trzeba przypomnieć człowiekom, że za szafą stoi wentylator i czas najwyższy zacząć go używać.
Zdjęcie z zeszłego sezonu, bo Matka nie chciała ze sobą brać aparatu, ale przypomniała sobie o starym, wysłużonym cyfrowym aparaciku, który robi niezłe zdjęcia, a strata będzie niewielka, jeśli utonie w kamionce :-) Spodziewajcie się więc również zdjęć z tego sezonu ;-)
Piękne psiaki:) Bez sensu z tymi upałami, akurat mam właśnie urlop i planowałam mnóstwo spacerów a tymczasem ledwo wieczorem chce się wyjść z domu, Miloł całe dnie przesypia:( Wczoraj również z nami grillował i tak żebrał, że skończył upaćkany w ketchupie, nie wspominając już o szelkach;p Na szczęście wspominali coś, ze jutro ma się ochłodzić:)
OdpowiedzUsuńSuper spacer :)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że nie pokazałaś Cezara "całego" ;)
No, to prawda z tymi upałami, wykończyć się idzie ;/
Pozdrawiamy :)
Zakochałam się w Baji <3 Szkoda, że tylko mój Chudasek ma jakiś wstręt do wody ;/
OdpowiedzUsuńJa na szczęście mam blisko dużo zbiorników z wodą i Zac może się ochłodzić, przez to jest bardziej chętny na spacery. :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia fantastyczne! :)
Pozdrowionka
Podoba mi się tu! Zostaję :)
OdpowiedzUsuńpzdr
Ola&Nitro