poniedziałek, 14 lipca 2014

84. Jak się odnaleźć w dzisiejszym świecie...

...czyli ciąg dalszy przygotowań do wyjazdu :-)

Do naszego wakacyjnego wyjazdu został niespełna miesiąc. Dużo, niedużo? Niby "jeszcze czas", ale o niektórych rzeczach warto pomyśleć trochę wcześniej. Człowieki zaopatrują się w rzeczy, które mają im ułatwić i uprzyjemnić wakacje (plecaki, śpiwory, ręczniki podróżne - takie, które są supermałe, superlekkie i do tego schną dużo szybciej niż przeciętny ręcznik). Mnie natomiast zaopatrzyli w paszport i skontaktowali się z administratorami strony identyfikacja.pl, w celu uaktualnienia danych z czipa. Fajna sprawa ten czip - dzięki niemu psiaki, w razie ucieczki lub kradzieży, mają większe szanse na odnalezienie swojego domku. Wygodne, bo czip zwykle wystarcza na całe życie psiaka. Problem z czipem jest taki, że w lecznicy weterynaryjnej nie wyskakują od razu dane właściciela, a jedynie numer czipa oraz miejscowość, w której czip jest zarejestrowany. Następnie trzeba zgłosić taki czip do krajowego rejestru i stamtąd już właściciel informowany jest o znalezieniu psiaka.
Matka jest zwolenniczką tradycyjnego "znakowania", czyli używania adresówek. Obecnie można wybierać i przebierać w ofertach np. w najbardziej popularnym serwisie z ogłoszeniami. Do wyboru identyfikatory w różnych kształtach, kolorach, akrylowe, metalowe.
Adresówki można kupić także we wszystkich sklepach zoologicznych, stacjonarnych lub internetowych.
Bardzo popularne, a do tego ładne i trwałe są produkty od Miedzianki. Zawieszki są personalizowane, można dodać do nich krótki tekst lub nawet sylwetkę psa.
Natomiast Gadżeciaki.pl oprócz zwykłych metalowych adresówek oferują obroże z wyhaftowanym imieniem oraz numerem telefonu. Takich adresówkowych ofert jest w internecie całe mnóstwo, wystarczy poszukać! :-)
Wielu właścicieli psów ma więcej niż jedną obroże / szelki i wtedy warto byłoby nabyć większą ilość takich gadżetów, zamiast przed każdym spacerem przekładać adresówkę. No i właśnie z myślą o tym Matka zamówiła dla mnie nowe identyfikatory! Oprócz przypiętej do szelek małej kapsułki, mam teraz przy obroży jeszcze blaszkę. A jaką? A taką!




Na wspomnianym wcześniej portalu aukcyjnym Matka wpisała hasło "nieśmiertelnik". Zamówiła do tego wybijanie tekstu i tak oto za 21 zł (z przesyłką!) dostaliśmy dwie nierdzewne blaszki ze wszystkimi niezbędnymi danymi. Blaszki są dość duże (5 cm x 2,8 cm), ale dzięki temu, że są bardzo lekkie nie ciążą mi i nie przeszkadzają. Rozmiar jest jednak też zaletą - z daleka widać, że pies jest oznakowany. Do blaszek dołączone zostały gumki, które można założyć na blaszkę, aby nie brzęczała obijając się o elementy metalowe. Minusem jest brak kółeczek do przypięcia, ale Matka zdjęła je z naszych gwizdków i dołączyła do adresówek.
Minusem przypinanych identyfikatorów jest możliwość ich zgubienia. Biegający luzem pies może zahaczyć o coś adresówką, zerwać lub zgubić obrożę. Nadal uważamy jednak, że jest to bardzo skuteczna metoda ułatwiająca odnalezienie psa, a na pewno najszybsza. Wszak dzwoniąc prosto pod numer znajdujący się na adresówce kontaktujemy się od razu z właścicielem, bez potrzeby uruchamiania dodatkowych środków i mediów.
Matka też ostatnio dostała telefon od Pani, którą ostatnio informowała SMSem, że znalazła ogłoszenie o znalezieniu psa. Owa Pani kilka dni wcześniej zamieszczała ogłoszenie o zaginionej jamniczce. Okazało się, że półgłucha i niedowidząca 15-letnia suczka, która NIGDY nie oddalała się od właścicieli, z niewiadomych przyczyn odeszła od kampingu i słuch po niej zaginął. Odnaleziona została kilka dni później, 30 km od miejsca zaginięcia. Na szczęście dzięki fejsbukowej grupie Poszukiwane Znalezione Psy Koty Opolskie sprawa szybko i szczęśliwie się zakończyła. Suczka nie miała identyfikatora, ale właścicielka obiecała, że teraz o to zadba :-)
Pamiętajcie o adresówkach! Kosztują niewiele, a mogą oszczędzić Wam wielu nerwów i niepotrzebnego stresu :-)


***

Po ostatniej wizycie u weta potwierdziło się, że jednak sportowcem, to ja nie będę. Do żadnego frisbee i agility się nie nadaję... a raczej moje kolano. Pan doktor powiedział, że dla mojego zdrowia lepiej będzie, jeśli żadnych obciążających kolano sportów nie będę uprawiała. Cóż, pozostaje Matce wziąć się porządnie za moje posłuszeństwo, a ponieważ ona jest strasznie leniwa, to nie przewiduję poprawy zachowania w najbliższym czasie :-)


7 komentarzy:

  1. Haha ostatnie zdania mnie rozśmieszyły :D. Ale to źle,że z kolankiem nie najlepiej. Ważne,że to nic poważnego.
    Co do adresówek to my mamy jedną porządną która chyba jest niezniszczalna ale tak czy tak planuję zakup nowej bo do nowego kompletu nam zupełnie nie pasuje :P. Myślałam właśnie o Miedziance, bardzo fajnie wyglądają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miedzianka ma rzeczywiście przepiękne adresówki, ale chyba szkoda mi wydawać pieniądze na ich produkty - T. swoją "wiszącą" adresówkę zgubiła chyba z 4 razy, żal byłoby stracić takie cudeńko. Osobiście za najbezpieczniejszy uważam zestaw adresówka + czip, przy czym jednak w naszym przypadku forma adresówki musi być dostosowana do bardzo aktywnego psa, czyli nic nie może odstawać/dyndać przy szyi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnie zdanie to jakby opisywało mnie;p
    Fajny pomysł z tą gumą na adresówki.

    OdpowiedzUsuń
  4. My mamy kilka adresówek: miedziankę, jedną zwykłą metalową, jedną aluminiową zieloną i dwie szklane. Na szczęście nie było jeszcze potrzeby żeby z nich korzystać, ale niech sobie spokojnie wiszą na wszelki wypadek.
    Szkoda, że z kolanem nie bardzo. Oby jakoś bardzo wam nie dokuczało. Ja polecam spróbowania obi. Sport wydaje się z początku nudny, ale jak już się zacznie, zdobędzie odpowiednią wiedzę na temat podstaw i sposobów treningu, poobserwuje najlepszych to wciąga :). Poza tym jeśli macie możliwości to pływanie, aportowanie z wody czy dog diving są super aktywnościami.

    OdpowiedzUsuń
  5. My mamy dwie adresówki, a zamiast męczyć się z przekładaniem ich, zakupiłam z furkidz.eu zaczep na identyfikator. Sprawdza się rewelacyjnie, polecam wszystkim, którzy chcą szybko i sprawnie "zamontować" adresówkę na szelkach czy obroży :)
    [vizsla-kepi.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  6. zabezpieczyć swojego psa na wszelki wypadek to zawsze coś ważnego,nigdy nie przewidzimy co może się stać.biedactwo z tym kolankiem.

    pozdrawiamy
    Ola i Baddy !

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja jestem okropnie zakochana w projektach miedzianki, ale też boję się, że szczyl je gdzieś posieje w lesie.Na razie do każdej obroży mamy grawerowane, metalowe identyfikatory i tylko raz gdzieś na placu treningowym nam się zgubił:/ Ja mam jakąś fobię tego, że pies mi się zgubi, albo go ukradną, do upadłego szlifuję przywołanie i nieufność wobec obcych (a raczej - po prostu ignorujemy obcych, a rasa we wzorcu ma nieufność wobec nieznajomych).

    Co do ręczników - uuch, okropnie ich nie lubię :( wolę frottowe :)

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Wasze komentarze. Zostawiajcie też adresy Waszych blogów. Proszę nie zostawiać komentarzy w stylu "Obserwacja za obserwację", wystarczy adres bloga - jeśli będzie dla mnie interesujący, na pewno dodam do obserwowanych! :-)