poniedziałek, 6 czerwca 2016

167. "Must have" Psiarzy

Psie akcesoria... Kochamy je wszyscy ;-) Pewnie każdy ma swoją ulubioną grupę akcesoriów, zabawek, ulubioną markę produkującą psie gadżety. Czasy, kiedy jechało się ekstra po wyprawkę dla psa minęły. Jedna obroża dla szczeniaka, a potem wymiana na większą? Phi!

W dobie internetu i transakcji międzynarodowych nasze portfele i konta bankowe są szczególnie narażone na niebezpieczeństwo :-) Dostępność produktów i łatwość robienia zakupów sprawia, że chcemy wciąż więcej i więcej! Wszyscy lub prawie wszyscy marzą o kolejnym psim gadżecie. Ja też :-)
Są jednak firmy, zabawki, akcesoria, które cieszą się szczególną sławą i popularnością. Posiadanie niektórych rzeczy wydaje się niemal obowiązkowe! Bowiem każdy szanujący się Psiarz powinien mieć je w swojej szafie!
Nie masz jeszcze zabawki firmy Y? Jak to? Każdy pies je kocha!
Szelki? Tylko firmy X - są najlepsze!

Posiadanie mnóstwa fajnych, kolorowych zabawek i zagranicznych akcesoriów dobrze się prezentuje, jest trendy, sprawia, że inni chętniej zaglądają na Twojego bloga. Teraz możesz powiedzieć, że jesteś "Prawdziwym Psiarzem".

Traktujcie proszę dzisiejszy wpis z przymrużeniem oka. Pewnie niektórzy z Was wśród wymienionych niżej przedmiotów znajdą te, które dawno lub niedawno zakupili. Spokojnie - ja też dałam się porwać temu szaleństwu i niektóre rzeczy pojawiły się także w naszej "kolekcji". Jedne na krótko, inne na dłużej. Niektóre rzeczywiście mogę uznać za udany zakup, inne od razu okazały się niewypałem. Spowiadam się więc jednocześnie z moich grzeszków ;-)
Przedstawiam Wam kilka "kultowych" moim zdaniem rzeczy, które od dłuższego czasu przewijają się przez psie blogi, fanpage, są poszukiwane na grupach sprzedażowych i opisawane na forach. 
  • JW Pet Hol-ee Roller, czyli popularna ażurka. Ot, kawałek gumy. Rozciąga się, trochę odbija. Psy za nią szaleją. Właściciele także. Często poszukiwana na grupach sprzedażowych, równie często kupowana na "specjalne okazje" tj. urodziny, adopciny, dzień psa itp. (pewnie dlatego, że do najtańszych nie należy). Sama pewnie nie zdecydowałabym się zakupić ażurki, gdyby nie wygrany w konkursie rabat. I ta akurat zabawka, to coś z czego jestem zadowolona, mogę polecić i nie zamierzam się z nią rozstawać ;-)

  • Piłka planetka - prawdę mówiąc nie rozumiem fenomenu tej piłki (może dlatego, że żadna piłka nie jest w stanie zainteresować Boniaczkowej poza domem i nie sądzę, żeby w tym przypadku miało być inaczej). Dla mnie piłka jak każda inna. Słyszałam, że psy ją lubią i że jest wytrzymała.
  • Kong - najczęściej Classic, czyli popularny "bałwanek". Owszem, mamy w swoich zbiorach, kupiliśmy niedługo po adopcji Bony, czyli jakieś 3 lata temu. Nie wydziwiam z wielkościami i twardością. Ten jest OK. Jeśli się zniszczy kupimy taki sam.
  • Hurtta - nie masz wśród psich akcesoriów niczego z Hurtty? Nie możesz więc nazywać się prawdziwym Psiarzem! ;-) Oczywiście  żartuję i przyznaję, że sama zamówiłam ostatnio szelki Y w kolorze różowym (ach,, te zbiorowe zamówienia!). Tym sposobem dołączyły do kupionej dawno temu w Tk Maxxie obroży półzaciskowej tej samej firmy. Rozumiem, że Hurtty mogą się podobać. Sławę zdobyły pewnie również dzięki jakości. Miejmy nadzieję, że wraz z rosnącą popularnością ta jakość nie pogorszy się... Obrożę bardzo chwalę, z szelek na razie jestem zadowolona :-)

  • ChuckIt! - zabawki firmy ChuckIt! również robią furorę wśród Psiarzy. Rzeczywiście wyróżniają się wytrzymałością, mnogością kształtów. Od "latających wiewiórek", przez wiatraczki, kółka, spirale do piłek świecących w ciemności, kanciastych, aż do tych chyba najbardziej popularnych - pomarańczowo-niebieskich Ultra Tug na taśmie. Kolejny "must have" w szafie każdego szanującego się Psiarza. Sama stałam się "szczęśliwą posiadaczką" piłki, za sprawą prenumeraty Dog&Sport. Już po pierwszej zabawie wiedziałam, że to nie to - rozmiar był ciut za duży (M), ale wiem, że mniejsza też nie sprawdziłaby się. Bona z uporem maniaka łapała za taśmę, a nie za piłkę (wszystkie zabawki "z rączką" chwyta za rączkę, dlatego u nas do przeciągania najlepiej sprawdza się zwykły, prosty szarpak polarowy).

  • Kamizelka chłodząca - tutaj o ile uzasadnione kupowanie kamizelki pochwalam, o tyle kupowanie, dla samego posiadania jest dla mnie naprawdę niezrozumiałe. Rozumiem, jeśli ktoś jeździ z psem na zawody, pokazy. Treningi amatorskie można przesunąć na rano/wieczór lub przełożyć na "za kilka dni". Osobiście wolałabym kupić psu matę chłodzącą, żeby mógł odpoczywać w domu w cieniu. I taki zakup również znajduje się na mojej liście.
  • Dyski sensoryczne, piłki do ćwiczeń - to również niezbędnik każdego właściciela psa. Ponieważ posiadanie "fit" psa też jest na topie, psiarze raz na kilka tygodni okupują pobliskie Biedronki lub Lidla, w celu nabycia akcesoriów fitness. Im więcej piłek / dysków masz w swojej kolekcji, tym bardziej "fit" będzie Twój pies! Nie zapomnij tylko, że musisz jeszcze z nim ćwiczyć - od samego posiadania "orzeszka" brazylijskie pośladki się nie zrobią ;-) Mamy piłkę i dysk do balansowania, (piłkę rzeczywiście kupiłam dla psa), ale ponieważ od kilku tygodni zaprzyjaźniłam się z systemem ćwiczeń jakim jest Pilates, te przyrządy będą służyły głównie mi. 
  • Klatka kenelowa - masz psa? Teraz czas na klatkę. Nie ważne, że nie wyjeżdżasz z psem na wakacje, zawody, nie ma on też problemów behawioralnych. Koniecznie kup klatkę! A tak serio, to wiem jakim zbawieniem może ona być. Do dziś żałuję, że miałam tylko ciężką, metalową i w dodatku na stałe pospinaną opaskami zaciskowymi. Patrzę na nowe, ultralekkie i składane klatki i myślę sobie o ile łatwiejsze byłoby moje życie, gdybym znalazła je wcześniej. I nie jako "główną" klatkę, pomagającą nam walczyć z lękiem separacyjnym (bo ta pewnie nie przetrwałaby kilkudziesięciu minut), ale jako miejsce odpoczynku podczas wyjazdów do rodziców, na weekendy czy wakacje. Klatka z komendą "na miejsce" była jedną z najskuteczniejszych metod opanowania "nakręconego" psa. Ten zakup jeszcze przemyślę ;-)
Trochę złotówek później, po przemyśleniu kilku zakupów, przejrzeniu psiej szafy i sprzedaniu niektórych rzeczy (m.in. Ultra Tug) zaczęłam się zastanawiać po co właściwie mi to było. Kupuję wciąż nowe zabawki, którymi potem Bona i tak się nie bawi. Najlepszą inwestycją są szarpaki i zabawki do wypełnienia smakami. Ok, mamy to! Smycze? Ok, ale po co mi tyle smyczy? Mamy ich 6, to chyba wystarczy. No dobra, ale są ładne, podobnie jak obroże, więc może raz na jakiś czas... No właśnie. To chyba pozostanie moją słabością, mam jeszcze kilka na oku ;-) Póki co i tak nieźle mi idzie powstrzymywanie się przed zakupami i wolę kasę przeznaczyć na konkretny zakup niż kolejną zabawkę/obrożę, która będzie leżeć w szafie. Priorytetem jest mata chłodząca (choć zobaczymy jak Bona będzie się czuła w starych murach naszego "nowego" mieszkania :-) Może znajdzie jakiś chłodny kąt dla siebie. Z zabawek intryguje mnie jeszcze tylko "uciekające jajo", ale nie wiem czy ostatecznie zdecyduję się na zakup (ew. używane, za niewielką cenę).

A może ktoś dodałby jeszcze jakąś pozycję na listę? Czekam na Wasze opinie :-)



* post powstał na podstawie obserwacji fejsbukowych grup o psiej tematyce, psich blogów i własnego doświadczenia ;-)

6 komentarzy:

  1. Wygląda na to, że nie jestem prawdziwym psiarzem. Nic straconego, mogę być obidjęsem.
    Popularność Hurtty jest dla mnie po prostu kosmiczną zagadką. Stosunek jakości do ceny, w porównaniu na przykład do Ruffwear, jest w tym wypadku marny Estetyka wykonania produktów sprowadza się do epatowania metką na lewo i prawo. Nadziwić się nie mogę, że ludzie na to wydają pieniądze. O.o

    OdpowiedzUsuń
  2. Mniej więcej wiem co jest obecnie chętnie kupowane, co się sprawdza u innych. A u nas? Mamy dwie ażurki - bez szału, planetka leży sobie spokojnie w szufladzie i przegrywa z większością zabawek. Od czasu tych nieudanych zakupów już nie zwracam tak dużej uwagi co kupują inni :P
    Z podanych tu zabawek, tylko Kong daje u nas radę!
    I jestem chyba jedną z niewielu osób, którym Hurtty po prostu się nie podobają z wyglądu, a ich cena tym bardziej. A może po prostu jestem fanem wyszywania numeru telefonu na szelkach, bo jakoś nie ufam dyndającym adresatkom :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Posiadam psa od 5 lat a ażurki jeszcze nie zakupiłam mimo że straaaasznie chce posiadać to gumowe coś :) No i słynny kong, póki co brak u nas w psim must have ale może kiedyś się doczeka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem, że się nieco oddaliłam od definicji typowego psiarza, a mimo to nadal nie potrzebuję tych bajeranckich rzeczy. No może hurttowa obróżka ale tak jak pisze Pies do kwadratu - stosunek ceny do jakości ... Cóż, chyba Fado ma zwykłego właściciela bo zdecydowanie uwielbia się bawić starym kapciem, sznurkami itp. :)
    Pozdrawiamy, Biscuit Life

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja od długiego czasu planuje kupić ażurkę. Każdy psiarz chwali i domyślam się, że moim psom bardzo by się spodobała. Może w końcu uda mi się zrobić im prezent (akurat pod koniec miesiąca Koluś będzie miał urodziny).

    Pozdrawiamy
    bialymaltan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. No cóż, więc nie jestem psiarzem. 100 zł, za szelki o konstrukcji tych z zoologicznych za 20... Widziałem je na żywo w sklepie i jakość doopy nie urywa. Część posiadaczy też tak myśli.

    I poza tym uważam że psiarza czyni dbanie o psa, interesowanie się nim na wielu płaszczyznach, pogłębiająca wiedzy kynologicznej, a nie to jakie rzeczy posiada i czy są w modzie (limitedy chociażby). Oczywiście fajnie mieć dobre, ładne, użyteczne produkty, sam się cieszę z nowej smyczy, obroży itp. ale umiar warto mieć
    Tylko czy dzięki posiadaniu jesteśmy psiarzami? Jeśli tak to wypisuję się z tej grupy.

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Wasze komentarze. Zostawiajcie też adresy Waszych blogów. Proszę nie zostawiać komentarzy w stylu "Obserwacja za obserwację", wystarczy adres bloga - jeśli będzie dla mnie interesujący, na pewno dodam do obserwowanych! :-)