środa, 8 października 2014

102. Po co biegać z człowiekami?

Agnieszka i G'Iro zastanawiali się niedawno po co biegać z psem. Przeczytaliście? To teraz zastanówmy się dlaczego właściwie biegamy z człowiekami :-)

Dlaczego Matka w ogóle zaczęła biegać? Ano zapewne dlatego, że bieganie stało się modne. Jeżdżenie na rowerze jak wiecie nie specjalnie jej wyszło na zdrowie, a można powiedzieć, że stała się częściowo niesprawna (ale już pracuje nad odzyskaniem całkowitego wyprostu łokcia ;-)
Matka stwierdziła, że biegając nie będzie rozwijać aż takich prędkości, żeby móc się boleśnie poturbować, choć jak wiadomo bieganie też może powodować pewne kontuzje. Zacznijmy od tego, że Matka nigdy biegać nie lubiła, tym bardziej dziwi mnie, że się zdecydowała. Dziwi i cieszy. Z resztą podobno książek też nie lubiła czytać kiedy była do tego zmuszana, teraz natomiast całkiem chętnie po nie sięga.
Matka nie kupowała specjalnych strojów, bluzeczek, spodenek itp. Wyciągnęła z szafy legginsy bawełniane, podkoszulkę, luźną bluzę, opaskę, żeby jej uszu nie przewiało. Właściwie jedyne co zakupiła, to buty (choć też nie jakieś bardzo drogie), bo wygodne buty to podstawa oraz opaskę na telefon, w którym ustawia sobie aplikację pomagającą nam kontrolować czas.
Zaczęłyśmy biegać powoli, biegamy interwałami. Pomału, po dwa kilometry. Jak to mówią "Nie od razu Karchów zbudowano"... czy jakoś tak... ;-)

Pamiętajcie, aby dobrze dogadywać się z psem i nauczyć go podstawowych komend. Ja na początku wyrywałam do przodu, jak tylko widziałam, że z marszu przechodzimy do truchtu. Po kilku powtórzeniach zrozumiałam, że nie o to Matce chodzi i teraz dogadujemy się całkiem nieźle jeśli chodzi o trasę. Wiem też, że kiedy jest bieganie, to mam biec, a wąchanie będzie potem (na początku każdy krzak mnie wzywał zapachem). Matka próbuje mnie także nauczyć kierunków, żeby nie musiała "sterować" smyczą.


Po co biegam z Matką?

To pytanie należałoby raczej skierować do niej, bo jakby nie było, to ona zdecydowała o tym, że będziemy biegały razem :-) Właściwie powody są podobne do Agnieszkowo - G'Irowych :-)
  • po pierwsze Matka czuje się bezpieczniej w moim towarzystwie - może nie jestem duża i silna, ale potrafię narobić hałasu i już dwa razy pokazałam, że skutecznie odstraszam "zaczepiaczy". Raz Matkę chciał zaczepić niejaki Mariusz (to długa historia, generalnie zaczepia dziewczyny, zaczyna znajomość dość bezpośrednio i jest natarczywy). Matka zawsze miała problem, żeby się go pozbyć. Gdy go obszczekałam wystarczyło "odejdź, bo pies cię ugryzie", aby Mariusz odpuścił. Raz jedna natarczywa baba bardzo chciała, żeby Matka dołożyła jej się do wina, więc obszczekałyśmy ją razem (tzn. Matka krzyknęła, bo grzeczne prośby nie docierały) i też dała za wygraną
  •  po drugie bieganie w samotności, to żadna frajda. Wiem, że Matce sprawia przyjemność fakt, że nie biega sama. A Ojczulka jak dotąd nie dało się namówić (choć już jest postęp - kupił buty ;-)
  • po trzecie Matka nie zawsze ma czas, żeby pójść ze mną na długi spacer i trochę mnie zmęczyć. Wtedy najlepszą opcją jest bieganie. Najpierw pokonujemy  nasz umówiony dystans biegusiem, a potem jeszcze zwykle 15 minut wracamy do domu, wtedy mogę sobie swobodnie powęszyć, przeczytać wszystkie ploteczki pozostawione na okolicznych krzakach ;-)
  • dla nas jest jeszcze jeden ważny powód - właściwie nie mogę uprawiać żadnego sportu, a bieganie jest sportem raczej dla Matki niż dla mnie. Dlaczego? Podczas takiego biegu ja mam tempo identyczne z tym spacerowym. Z tą różnicą, że na spacerze na smyczy ciągnę do przodu, a smycz stawia mi opór. Podczas biegania utrzymuję ten sam krok, tyle że Matka dotrzymuje mi kroku i nie musimy się ze sobą szarpać :-) Jest to więc mój naturalny, niczym nie wymuszony chód. Natomiast wiem, że niestety, jeśli Matka będzie kiedyś chciała pokonywać długie dystanse, ja będę zostawała w domu :-( Dwa kilometry, to sobie mogę dreptać, ale jeśli Matka kiedyś osiągnie więcej, przestanie mnie ze sobą zabierać :-(



Oczywiście jest mnóstwo pozytywów wynikających z biegania. Ruch zawsze był ważny, nie tylko dla człowieków, ale i dla sierściuchów. Tym bardziej cieszę się, że Matka w końcu poświęca kilkanaście minut dziennie na wysiłek. Bieganie poprawia ogólnie jej kondycję, wzmacnia organizm, wpływa pozytywnie na układ oddechowy i układ krążenia, poprawia metabolizm. Więcej o pozytywach możecie przeczytać TUTAJ.


O czy należy pamiętać trenując z psem?

Jesteśmy z Matką na wstępnym etapie i nie chcemy się zbyt wymądrzać. Jest jednak kilka rad uniwersalnych, których i my możemy udzielić :-)

  • rozgrzewka - na pewno przed bieganiem trochę się rozgrzewacie, rozciągacie mięśnie. A pies? Możecie puścić na chwilę psa, rzucić mu piłkę, powtórzyć jakieś sztuczki (slalom, obroty, cofanie, stójka turlanie), poćwiczyć równowagę. Ja mam intensywną rozgrzewkę w domu, bo zwykle jestem tak podniecona faktem, że Matka ubiera buty do biegania, że dosłownie włażę na wszystkie meble! Wykonuję podskoki, obroty wokół własnej osi, wskakuję i zeskakuję kilkunastokrotnie na łóżko, fotel, potem szybkie zbieganie ze schodów i krótkie (2,5 metrowe zrywy na długość smyczy), a potem zaczynamy interwały.
  • załatwienie potrzeb - pamiętajcie, aby dać psu chwilę dla siebie przed bieganiem. Nikt nie lubi biegać z pełnym pęcherzem i jelitami - będziemy potem dotrzymywać Wam grzecznie kroku, zamiast rozglądać się za toaletą 
  • dostosowanie trasy - zarówno do możliwości swoich, jak i psa. Pamiętajcie, żeby nie porywać się od razu na długie dystanse i nie próbujcie udowodnić sobie i innym, że możecie przebiec już pierwszego dnia maraton, nie o to w tym chodzi. My biegamy interwałami, co pomaga nam stopniowo zwiększać dystans i zmniejszać częstość przerw ;-) Pamiętajcie też, aby dostosować wysiłek do rasy i wieku psa, -wiadomo, że półtoraroczny, lekki, zdrowy, średniej wielkości kundelek będzie w stanie pokonać większy dystans niż 8 letni labrador :-)
  •  pogoda - jeśli jest bardzo zimno lub bardzo gorąco lepiej odpuścić. Niekoniecznie jest to dobra pogoda zarówno dla Was jak i dla psa. Nie mówię tu, żeby odpuszczać czy szukać wymówki do zrezygnowania z treningu, kiedy pada letni deszczyk, ale na pewno jesteście w stanie odróżnić jakie warunki nie sprzyjają bieganiu
  • pożywienie - pamiętajcie o dobrej karmie dla swojego psiaka (dla siebie z resztą też ;-). Jeśli pies często towarzyszy Wam w treningach dobrze byłoby zmienić mu pokarm na ten, przeznaczony dla psów aktywnych. Należy pamiętać również, żeby karmę podać psu odpowiednio wcześniej przed bieganiem (nie wskazane jest również picie tuż przed biegiem) - może to doprowadzić do skrętu żołądka
  •  kontrola weterynaryjna - każdego biegającego psa należy od czasu do czasu "sprawdzić", wszak sportowcy również są pod stałą opieką lekarza :-)
  • zabezpieczenie przez insektami - jeśli biegacie głownie w lesie koniecznie zabezpieczcie swoje psy przed kleszczami, komarami - na rynku jest mnóstwo preparatów, od kropli, przez obroże, spray'e, pudry, naturalne olejki, aż po ultradźwiękowe odstraszacze insektów. Również po każdym bieganiu w lesie należałoby psa dokładnie obejrzeć i sprawdzić pod kątem "pasażera na gapę" 





Zaawansowanym biegaczom polecamy udział we wszelkiego rodzaju zawodach - zwykłych miejskich podbiegach czy zawodach w Canicrossie. Nam również marzy się taka impreza, ale podejrzewam, że pozostanie nam dogtrekking lub ewentualnie jakaś krótka trasa. Tymczasem mamy wstępny plan na bieganie z Agnieszką i G'Iro, więc powolutku sobie trenujemy i może na wiosnę podejmiemy wyzwanie :-)


7 komentarzy:

  1. P. jakiś czas temu zaczął biegać z T., na co ma zresztą pełne moje błogosławieństwo, a czym budzi moją zazdrość, bo dla mnie na razie bieganie z rudą jest aktywnością nieosiągalną. Próbowałam, ale kiedy T. rzeczywiście zaczyna poprawnie ciągnąć i wyrywać do przodu, tak, jak życzyłby sobie tego profesjonalny canicrossowiec natychmiast budzi się we mnie strach - nawet na prostej drodze mam wrażenie, że zaraz się przewrócę. Z jednej strony, to na pewno kwestia mojej kiepskiej kondycji, którą muszę zacząć w końcu odbudowywać po długiej, wywołanej kontuzją przerwie. Z drugiej, obawiam się, że pies ważący nieco ponad połowę tego co ja to może być dla mnie po prostu za dużo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć, Od 2007 roku jestem licencjonowanym zawodnikiem Polskiego Związku Sportu Psich zaprzęgów m.in. w dyscyplinie canicross. Bieganie z psem to fantastyczny sport dla obojga - człowieka i psa. Nieco więcej możesz poszperać u mnie na stronie www.chudzik.eu albo na moim kanale YouTube - https://www.youtube.com/user/gchudzik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super,dzięki! Na pewno będę zaglądać :-) Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Trzeba spróbować ;) Może niedługo zacznę biegać z moim rudzielcem ? Zobaczymy ;) Ale ogółem bardzo fajny pomysł :) Zresztą pomysł na post też nie głupi. Szczerze powiem, że bardzoo przydatny i zachęciliście mnie do biegania z Norisem, dzięki :)

    Serdecznie pozdrawiam
    http://zakochanewpsach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku stosowałam te tabelki ale w końcu odpuściłam i biegałam tyle ile było sił :). Obecnie jak już idziemy biegać to na około 10km z małymi przerwami. Chociaż nadal wydaje mi się, że mój jednak woli biegać luzem :).

    OdpowiedzUsuń
  5. My nie biegamy, ale zdarza nam się pobiegać przy rowerze :) Gratulacje za wytrwałość w sporcie :)
    Pozdrawiamy, Ola i Piano :)

    OdpowiedzUsuń
  6. My niedawno zaczęliśmy biegać po kilkumiesięcznej przerwie - fajna sprawa! Pies bawi się wariacko dobrze, jedyne, czego nie znosi to zakładania szelek - od razu humor mu opada :) Na razie spróbuję zmienić fason szelek, może to pomoże ;)

    Powodzenia i proszę nam życzyć tego samego! :)

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Wasze komentarze. Zostawiajcie też adresy Waszych blogów. Proszę nie zostawiać komentarzy w stylu "Obserwacja za obserwację", wystarczy adres bloga - jeśli będzie dla mnie interesujący, na pewno dodam do obserwowanych! :-)