piątek, 26 września 2014

99. To jeszcze nie wyniki ;-)

Czekacie? Wiem, ja też. Wczoraj przyszły jeszcze dwa zdjęcia na konkurs, w związku z tym na wyniki musicie poczekać do późnego wieczora - pojawią się ok. 22:00 - 22:30, więc nie idźcie spać zbyt wcześnie. Zdradzę Wam tylko, że w sumie na konkurs przyszło 17 zdjęć, a większym powodzeniem cieszyła się zabawka ChuckIt! ;-) Ojczulek ma trudne zadanie, a do tego jest trochę zestresowany i bardzo przejęty rolą jurora. Jestem jednak pewna, że da radę.  ;-)

Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy niespodziewaną pobudką, kiedy to ok. 4.45 zaczął dzwonić telefon Ojczulka. Odebrał. Z jego ust padło wiele brzydkich słów, z których najgorsze brzmiało "zaspałem". Tak! Ojczulek mało co do pracy nie poszedł, a uratowało go tylko to, że chwilowo jeździ ze znajomym (a nie jak wcześniej - rowerem), więc gdy nie pojawił się w umówionym miejscu znajomy zadzwonił. Gdyby tak wybierał się rowerem, pewnie spałby do teraz ;-)
Matka doszła do wniosku, że jak już wszyscy jesteśmy na nogach, to ona pójdzie ze mną na siku, potem będzie mogła spać trochę dłużej. Wyszliśmy wszyscy. Ojczulek pożegnał się z Matką i... pobiegł. Tak, zaczął biec! Moja reakcja? "Zaczekaj, nie odchodź!". Chciałam biec za nim, ale zatrzymała mnie smycz. Nie na długo. Szybkim, zgrabnym ruchem uwolniłam się z obroży i pobiegłam za Ojczulkiem ;-) Szybko jednak zapięli mnie znów na smycz, a winnym moich ucieczek został mianowany... nowy szampon! :-) Tak, mam nowy szampon. I w poprzedni piątek zostałam wykąpana. W sobotę wymknęłam się z obroży dwa razy - na klatce schodowej i na ulicy (wystraszyłam się zapalanego silnika samochodu). Dziś rano kolejny raz. Uczestniczyły w tym dwie nowe obroże - najpierw ManUtd, dziś nowa fioletowa, którą dostałam do testów. Nie ma mowy zatem, że to wina obroży. Ich wielkość była ustalana na podstawie obroży, którą nosiłam do tej pory, więc to też nie to. Trzeba było znaleźć winnego, więc żartobliwie padło na szampon jajeczny, który "tak wygładził mi włos, że teraz jest lepszy poślizg" :-) Ach te człowieki...


A oto on: winny! ;-)


2 komentarze:

  1. Bardzo żałuję, że sunia całkowicie odmówiła ziewania :P Życzę powodzenia!
    Ciekawa historyjka :D

    Pozdrawiam!
    poprostuzuzia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. czekamy na wyniki! :) mam nadzieję, że zdjęcie wczoraj doszło ;)

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Wasze komentarze. Zostawiajcie też adresy Waszych blogów. Proszę nie zostawiać komentarzy w stylu "Obserwacja za obserwację", wystarczy adres bloga - jeśli będzie dla mnie interesujący, na pewno dodam do obserwowanych! :-)