poniedziałek, 31 sierpnia 2015

136. (Po)Wakacyjnie

Hejoo Człowieki! :-)
Dziś ostatni dzień wakacji, które za pewne dla wielu trwały za krótko. Trochę lepiej mają studenci, oni będą się byczyć jeszcze przez miesiąc. Jednak ani mnie, ani moich człowieków ta informacja nie ratuje, nikt z nas nie jest studentem, więc na tym nie skorzystamy.
Co się u nas działo w wakacje, a co się nie wydarzyło? Otóż jako jedni z niewielu nie braliśmy udziału w akcji "Projekt 62". Dlaczego? Po prostu ze względu na okoliczności nie moglibyśmy zrealizować go do końca.

Lipiec minął bez większych szaleństw i specjalnych wakacyjnych wydarzeń. Ot tak - spacery (kiedy się dało, bo temperatura skutecznie odbierała chęć opuszczania chałupy), testowanie nowości z mojego DogBoxa.
A potem nadszedł dzień, na który człowieki czekali najbardziej, czyli 5.08., kiedy to wstając jeszcze przed kurami zaczęli urlop. W tym roku naszym celem był leżący nad jeziorem Kłodno Ośrodek Wypoczynkowy BACHUS , do którego trafiliśmy zupełnie przypadkiem, szukając gospodarstwa agroturystycznego ;-)
Agroturystyką Bachus nie jest, ale spełnił on całkowicie nasze oczekiwania, jeśli chodzi o wakacyjny wypoczynek. Domek wynajęty był dla 4 osób (jechaliśmy bowiem ze znajomymi człowiekami - Patrycją i Darkiem). W pokojach znajdowały się w sumie po 3 łóżka (więc i ja mogłam spać na osobnym, ale wolałam z człowiekami, w nogach). Do tego łazienka + przedpokój z małą "kuchnią" (lodówka, czajnik elektryczny, kuchenka elektryczna). Przed domkiem mały taras i niewielki trawniczek. Grill na wyposażeniu. Z kuchni człowieki nie korzystali, stołowali się natomiast w ośrodkowym barze albo w Chmielnie (do Chmielna szło się jakieś 25 min. spacerem), wieczorami natomiast intensywnie korzystali z grilla.


Jedynym minusem w samym ośrodku był zakaz wprowadzania psów na ośrodkową plażę. Człowieki oczywiście to rozumieją i przestrzegają, natomiast na niektórych taki zakaz nie robił większego wrażenia i psy wypoczywały razem ze swoimi właścicielami nad brzegiem kąpieliska. Człowieki jednak jako ludzie uczciwi i nie chcący zostawiać po sobie złego wrażenia i narażać się na niepotrzebną krytykę, znaleźli sposób na wspólne kąpiele - niedaleko, w Zaworach (również jakieś 20 min. spacerem) znajdowała się gminna ogólnodostępna plaża z pomostem. Tam nie było już zakazu wstępu z psami, udało nam się też kilka razy przyjść o takiej porze, że oprócz nas było zaledwie 4-5 innych osób, więc stosunkowo komfortowo można było spędzić tam czas.
Natomiast z przybachusowej plaży startowało się na rowerku wodnym, więc zainteresowani wspólnym wypadem musieli przejść tamtędy z psem. Podejrzewam, że nikt nie miał nic przeciwko, bo pomost znajdował się kilkanaście metrów od "plaży właściwej". I tak jednego dnia przez dwie godziny pływaliśmy rowerkiem po Kłodnie (na wodzie temperatura nie dawała się aż tak we znaki jak na lądzie).



Kamizelka chłodząca, wersja dla ubogich :-)


Naszym punktem wypadowym do wszystkich miejsc, które chcieliśmy zobaczyć były Kartuzy. I tu uprzedzam - TAM NIE MA CO OGLĄDAĆ :-D Serio. Wybraliśmy się w niedzielę do Kartuz na zwiad. Myślimy sobie - punkt przesiadkowy, to pewnie i miejscowość turystyczna. Niestety. Pokręciliśmy się tylko kilka godzin, pozwiedzaliśmy ulice i Punkt Informacji Turystycznej. Nic się nie działo, a jedyną rzeczą która zainteresowała nas na tyle, żeby zrobić temu zdjęcie był rysunek na boisku. I wiewiórka, ale uciekła zanim Matka wyciągnęła aparat ;-) W tygodniu jest tam bardziej ruchawo. Jest też fajna Galeria, w której można kupić bardzo ładne rzeczy z kaszubskim motywem.



W poniedziałek zrobiliśmy sobie objazdówkę Gdańsk - Sopot.
Gdańsk, to naprawdę ładne miasto :-) W tej części Polski byliśmy pierwszy raz i muszę Wam się przyznać, że zarówno ja jak i Matka pierwszy raz byłyśmy nad morzem. Jak mawia Ojczulek "zatoka, to nie morze", ale i tak zrobiło na nas bardzo duże wrażenie, mimo, że trafiliśmy na dość intensywny (wizualnie i węchowo) zakwit sinic ;-)






We wtorek na zakończenie wypadu człowieki zaplanowali wyjazd do Stryszej Budy do Parku Miniatur i Parku Gigantów. Warunkiem wejścia do parku z psem było prowadzenie go na krótkiej smyczy i w kagańcu (krótka smycz zdziwiła nas początkowo, ale rzeczywiście niektóre miniatury mogłyby skusić psy do podsikiwania ;-) ). Sam Park Miniatur fajny, można zobaczyć całą rodziną, Park Gigantów też spoko, choć bardziej ucieszy dzieci (moje człowieki, to chyba jednak jeszcze dzieci, to też mieli radochę przez cały czas ;-) ). Jednak dodatkowe atrakcje jak Gabinet śmiechu (10 krzywych luster), Bajkowa Kraina (trawnik z nastawianymi rzeźbami ogrodowymi), minizoo (niektórym zwierzętom przydałaby się wizyta weterynarza) czy zamek strachu (nie wiem jak to skomentować), to już kompletna porażka. Wierzę, że akurat ta atrakcja będzie się jeszcze rozbudowywać, bo ma potencjał, tylko właściciele musieliby się troszkę bardziej postarać.








Park Gigantów ma dość dużą powierzchnię - widać, że w przyszłości ma to być obiekt rozbudowany, z dużą ilością eksponatów. Na chwilę obecną te odcinki, na których nie stoją giganty, są zapychane rzeźbami ogrodowymi. W sumie niezła socjalizacja dla psów ;-)




Łatwiej trenować zostawanie w grupie, kiedy ma się pewność, że przynajmniej jeden z uczestników zostanie ;-)



Buzi, buzi :-*


W środę przed powrotem nastąpił jeszcze "Gdynia trip" :-) Ponieważ pociąg mieliśmy późnym wieczorem, a doba w ośrodku kończyła nam się o 11:00, dzień zaczęliśmy dość wcześnie i koło południa byliśmy już w Gdyni. Tam człowieki zjedli obiad, a potem pozostało nam tylko kręcenie się bez celu, więc poszliśmy zwiedzić port.
Dziewuchy jak to dziewuchy zrobiły też rajd po sklepach, ale zdrowy rozsądek i wydanie wcześniej kasy na inne przyjemności powstrzymał je przed wielkim shoppingiem. Dzień właściwie upłynął na spacerowaniu i przysiadaniu na piwko w gdyńskich knajpach.






Polecamy Wam wyjazd na Kaszuby. Najlepiej jednak własnym samochodem, wtedy możecie zobaczyć więcej i nie jesteście uzależnieni od kursujących (lub nie) autobusów. Nam pogoda dopisała. Kiedy tu, na południu Polski były prawie czterdziestostopniowe upały, na Kaszubach było jakieś 10 st.C mniej, czyli w sam raz. Piękna okolica, świeże powietrze, miejsce idealne do wakacyjnego wypoczynku. Polecamy!





Tu na koniec macie jeszcze mały bonusik ;-)



***

Kolejną rzeczą jaka zaprzątała nam głowy przez ostatnie miesiące jest... przeprowadzka! Tak, tak. Już dawno pisałam Wam, że coś się zmieni w naszym życiu, jednak przeciągało się to prawie w nieskończoność, ale w końcu jest! Nowe, większe lokum! Zmiana z 18 m2 na 56 m2 robi różnicę i dla mnie i dla człowieków. Na razie zmiana jest też taka, że nie siedzę już w kenelu. Zaczęłam za to remont mieszkania - zrywam wykładziny i robię wszystko, żeby wokół drzwi wejściowych położyli płytki na ścianie. Tak jest! Ale robię postępy i codziennie jest lepiej, a teraz człowieki stosują jeszcze jakiś spray'e odstraszające, żebym im nie zjadała szafy (tak, zjadałam, ale teraz jest gorzka i już nie jem) i nie drapała drzwi i ścian. Będzie dobrze, tylko muszę oswoić się z sytuacją ;-)
Jeszcze nie do końca się przenieśliśmy, część człowiekowych rzeczy ciągle jest w poprzednim mieszkaniu, a tu czeka nas jeszcze remont (na początek kuchnia i podłogi), więc powiadam Wam - przeprowadzka, to długi i męczący proces, ale warto :-)


9 komentarzy:

  1. Fajne wakacje :) Najlepsza jest kamizelka chłodząca, u nas latem też była taka używana ;) Podoba mi się jeszcze socjalizacja w Parku Gigantów. Bonie by się taka przydała :D

    Pozdrawiamy
    Edyta i Bona

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale mieliście fajowskie wakacje, odpoczęliście i pozwiedzaliście. Super ;)
    Fajne fotki ze sobą przywieźliście.
    I powodzenia w przeprowadzce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje z okazji przeprowadzki!! Teraz to możecie się gonić po domu :))

    Co do Kaszub, to ja wolę odrobinę niżej - zakochałam się na amen w Borach Tucholskich. Naprawdę nie mogę przeboleć faktu, że jest zakaz wprowadzania psów na teren Parku Narodowego :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Super wypoczynek! My tylko chodziliśmy po lasach i troszkę nad Wisłę.
    Życzę szybkiego zakończenia przeprowadzki! To koszmar.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sporo zwiedzaliście. Gratulujemy przeprowadzki :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie, wypoczynek i woda w tle to jest to, Trójmiasto z psem też daje radę :) Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  7. Super zdjęcia :) Świetny wypoczynek :)
    bibiblogdog.blogspot,.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam psy o takim umaszczeniu.Choć moja Rudzia również jest bardzo urocza. Szukamy jakiejś karmy, która sprawdzi się na stawy, może możesz nam coś polecić np. z tej oferty.
    https://vet-shop.pl/kamy-dla-psow-ze-schorzeniami-stawow-29

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Wasze komentarze. Zostawiajcie też adresy Waszych blogów. Proszę nie zostawiać komentarzy w stylu "Obserwacja za obserwację", wystarczy adres bloga - jeśli będzie dla mnie interesujący, na pewno dodam do obserwowanych! :-)