No i w końcu! Co "w końcu"? Matka miała wolne! I mimo lekkiego przeziębienia czuła się dobrze, a w dodatku pogoda dziś dopisuje. W związku z tym po wcześniejszym umówieniu się z Ciocią Magdą i Cezarem odbyłyśmy ponad trzygodzinny spacer - najpierw pół godzinki przez miasto na wały, tam dwie godziny biegania i moczenia podwozia w Odrze, a potem powrót. W drodze do domu zajrzałyśmy jeszcze do sklepu zoologicznego, gdzie za "siad" i "piątkę" dostałam od Pana sprzedawcy ciastka i inne smaczki, a Matka kupiła mi szampon i krople na pchły i kleszcze.
Za to ucieszył Matkę bardzo sposób w jaki minęłam się z labradorem. Początkowo w ogóle go nie zauważyłam, myślałam, że to Cezar krąży niedaleko. W końcu Matka zawołała mnie, podniosłam głowę i zobaczyłam Ją - czekoladową labkę. Ponieważ żadne z nas nie miało nic przeciwko przywitaniu (ani człowieki, ani my), kulturalnie poniuchałyśmy swoje "to i owo" i po zawołaniu przez Matkę grzecznie do niej wróciłam. Nic dziwnego - miała saszetkę wypchaną przysmakami, jak mogłam odmówić? ;-) Poza tym ja generalnie nie mam nic przeciwko odwoływaniu mnie, ale ponieważ jestem bardzo towarzyska, łatwiej mi to przychodzi, kiedy się powącham z napotkanym psem. Smyczowe spacery też takie bywają - jak się niuchnę z innym psem, to jest OK i na "idziemy" ochoczo podążam za człowiekami, a jak mi nie pozwolą, to się trochę frustruję i głośno zaznaczam swoje oburzenie... ;-)
Muszę natomiast dodać, że Cezar od naszego ostatniego spaceru wydoroślał. Nie jest już psim podlotkiem przypominającym kluskę, a szczupłym młodzieńcem. Bardzo fajny z niego pies! Przyjazny, chętnie się bawi i uwielbia wodę. Jest bardzo bystry, więc Matka namawiała Ciocię Magdę, żeby trochę więcej z nim popracowała. Ja w związku z jego zwinnością i szybkością zaplanowałam dla niego karierę sportową ;-) Myślę, że sprawdziłby się w roli sportowca, tylko ktoś musiałby się porządnie za niego zabrać :-)
Mamy dla Was też krótki filmik ze spaceru. I po pierwsze - wybaczcie Matce muzykę, wybrała jakąkolwiek, byleby nie było słychać jej komentarzy. Po drugie - YT zniszczył jakość. Matka nie ma pojęcia czy to przez format w jakim zapisała film, czy przez co. Po trzecie - polećcie Matce jakiś fajny, przyjazny program do obróbki filmów :-) Dziękuję!
Aaa! I włączcie sobie HD, będzie ciut lepszy obraz :-)
ale zielono fajnie :D a kąpiel w Odrze nie jest równoznaczna w skutkach co tarzanie się w jakiś syfach? Bo u nas jedno i drugie pachnie w sumie tak samo ;p
OdpowiedzUsuńOdra w sumie kolorem nie powala, ale nie śmierdzi póki co ;-) Nie wiem od czego to zależy, ale nigdy jeszcze nie było potrzeby kąpania suczy w domu po takim wodowaniu, na szczęście! :-)
UsuńSpacer był najwidoczniej udany. Gratuluję postępów w przywołaniu!
OdpowiedzUsuńH&F
Muzyka zmuszająca do refleksji. Bardziej by mi odpowiadała jakaś energiczna, taka dopasowana do psiaków :)
OdpowiedzUsuńWidać, że spacerek udany. To dobrze :) Cezar jest skoczny, to może jakieś przeszkody? W ogóle, cały czas myślałam, że Bona ma prosty ogon. Z zawiniętym do góry wygląda wspaniale! :)
pzdr
O&N
Fajnie, że spacerek się udał :)
OdpowiedzUsuńGratki! za przywoływanie! :) Fajny filmik
Pozdrawiamy, Ola i Piano :)
Ojej ^^
OdpowiedzUsuńObserwuję i liczę na to samo: :)
http://jungaswille-fuga.blogspot.com