W związku ze zbliżającymi się świętami, Państwo zamówili dla mnie nową, większą klatkę (phi! Też mi prezent...). Zło konieczne. No cóż, jak trzeba, to trzeba. Zamówienie oczywiście robili na zooplusie, bo tam zawsze mają fajne ceny i duży wybór (i to nie jest reklama! Jeśli zamawiacie stamtąd, na pewno wiecie co mam na myśli). Do tego Państwo wzięli mi pakiet próbny karmy Lukullus, 6 puszek po 800 g. Co ich skłoniło do tej decyzji? Dobra jakość w niskiej cenie oczywiście :) Wcześniej próbowałam Animondę i Rocco, teraz Pani poczytała o składzie i smakach i postanowiła spróbować tej nowości. Pakiet próbny składa się z sześciu różnych smaków: drób i jagnięcina, królik i dziczyzna, dziki królik i indyk, serca z indyka i gęś, wołowina i indyk, delikatna sarnina. Do tego zooplus ma teraz (do 24.12.) kalendarz adwentowy, w którym codziennie jest inny gratis, który możecie dorzucić do swojego koszyka. Państwo trafili akurat na dwie małe puszki Lukullusa Winter Menu soczysta gęś (mniam!). Zaczęłam właśnie od tej puszki. Po pierwsze, bardzo ładnie wygląda - mięso jest różowe i do tego świetnie pachnie (widziałam jak Pani się śliniła do puszki, a generalnie nie lubi konserw). Po drugie, fajną opcją w tych karmach są wypełniacze - zamiast zwykłych zbóż są odpowiednio ziemniaki, płatki owsiane, ryż, kluski. Warzywa i owoce (gruszki, buraki, borówki, czerwona kapusta, jabłka, por), a także zielenina (mniszek lekarski, pietruszka). Skład wygląda też nieźle pod względem zawartości mięsa - minimum 66%, przy czym (i tu po trzecie) nie zawiera mięsa z kurczaka jako mięsa podstawowego (no chyba, że karma akurat jest z kury). Jak sarnina, to sarnina - mięso i podroby, minimum 20% sarniny, reszta to dziczyzna. Jak wołowina i indyk, to tylko to, bez dodatku kury. Jedna puszka średnio wystarcza mi na 5 dni (dodam, że ważę 11 kg). Porcja stanowi jeden z dwóch moich dziennych posiłków (podawana na pół z ryżem). Zgrzewka wystarcza więc na miesiąc. Zakupiona przez Państwa za 44,80 zł daje 1,49 zł dziennie, co jest dobrym wynikiem jak na tej klasy karmę, a teraz jest tańsza, kosztuje 39,80 zł). Jak na razie karmą się zajadam, wylizuję michę do czysta i nie mam żadnych dolegliwości żołądkowych.
A propos dolegliwości :) Wycięłam ostatni Pani numer. Poszłyśmy do nowo otwartego sklepu z karmami dla psów i kotów, gdzie Pani znalazła feromony ADAPTIL z dyfuzorem w super-niskiej cenie, ale akurat nie wzięła ze sobą pieniędzy, musiałyśmy wrócić następnego dnia. Pani dobrze wiedziała, że kończą się kupkowe woreczki, ale co tam-ileż to pies może zrobić... Poszłyśmy do sklepu, po drodze zahaczając jeszcze o bankomat (to co miałam zrobić zostawiłam koło domu i tam też Pani zużyła ostatni worek). Ostatnia prosta przed sklepem, ładny wystrzyżony trawniczek, środek miasta, na ławce siedzi trzech ziomków, a ja w najlepsze wypięłam się na skwerku. Pani spuściła głowę, grzebie po kieszeniach w poszukiwaniu choćby wymęczonej chusteczki...nic...tylko śmiech ziomków dobiega z oddali. I wiecie co? No muszę się za nią wstydzić. Zawołała mnie i uciekła z miejsca zbrodni. Moja własna Pani takie rzeczy! Wstyd! ;p
Poop Happens, jak głosi napis na nowych workach, które Pani kupiła już pięć minut później. Do tego wzięła oczywiście feromony i miętową kość dla mnie (jeszcze mi nie dała, nie wiem o co jej chodzi. Mogła w ogóle nie kupować, a tak teraz chodzę po mieszkaniu ze świadomością, że w szufladzie leży sobie samotnie gryzak). Wkrótce dam znać jak sprawdzają się feromony, bo na razie jeszcze za krótko je mamy, żeby cokolwiek stwierdzić.
Skład tej karmy brzmi bardzo bardzo smacznie:D hm może my też się skusimy, chociaż z Niko niejadkiem różnie to bywa, trudno trafić jego gust, za bardzo się rozpieścił :P
OdpowiedzUsuń