Innego sposobu sygnalizowania potrzeb nie opanowałam i nie zamierzam, a niech się domyślają!
Ale do rzeczy. Jestem złym psem. Biję się w pierś! Jestem zła. W sensie niedobra, niegrzeczna, a nie, że opętał mnie szatan - choć Pani czasem krzyczy "uspokój się, szatan w Ciebie wstąpił?". Nie wstąpił. Po prostu choruję jak już wiecie na ciężką przypadłość jaką jest lęk separacyjny. Państwo robią wszystko, żeby mi pomóc, ale ja tak mam i już. Tabletki ziołowe nie pomagały, Kong jest fajny, dopóki nie wydłubię z niego smaków, spacery przed samotnym pobytem w domu niewiele dają, bo fizycznie jestem zmęczona, ale mam siłę szczekać. I właśnie to szczekanie doprowadziło do tego, że ktoś zostawił ostatnio Państwu anonimowy list na klatce schodowej z prośbą, żebym nie szczekała w godzinach nocnych (niestety Państwu zdarzyło się wrócić ostatnio po 22:00), bo inaczej zostanie wezwany TOZ (po co TOZ, przecież mi się krzywda nie dzieje!), SM, policja i media (super, będę w telewizji! :D ). I wiecie co? Ja wszystkich sąsiadów doskonale rozumiem! Już prawie rok muszą słuchać mojego jazgotu! (za to ich wręcz podziwiam, bo i tak długo wytrzymali). Nie rozumiem tylko jednego - po co pisać jakieś liściki, jakby nie można było zwyczajnie po psiemu, podejść, powąchać sobie zadka i powiedzieć "ej stary, słuchaj, jest sprawa...". Można? Można! Człowieki są dziwne...
I tu do Was Kochani mała prośba - pytanie: gdyby ktoś z Was mógł napisać czy ma jakieś doświadczenia z psimi feromonami. Podobno mają uspokajać i łagodzić stres, więc może pomogą mi się wyciszyć. A może macie jeszcze jakieś pomysły na złagodzenie mojego stresu? Wszystkich chętnie wysłucham (wyczytam)!
mały ma feromonową obróżkę, wygląda podobnie jak przeciw kleszczowa - a ponadto miała lawendowy zapaszek;) psu w niczym nie przeszkadzał, a sama obróżka faktycznie trochę go uspokajała, ale m miałyśmy inny problem - jak działa na lęk separacyjny nie wiem. tylko ważna rzecz - feromony zaczynają działać po pół godzinie od założenia psu obróżki - więc ważne, żeby nie zakładać tuż przed wyjściem, tylko trochę wcześniej.
OdpowiedzUsuńA co do lęku ogólnie - najlepiej byłoby nauczyć psa zostawania samemu od początku - wychodzicie na minutę, przekręcacie klucz i jak pies jest spokojny, to wracacie. Jak wyje, twardo czekacie na maleńką przerwę i już wchodzicie. ważne, żeby pies spokój kojarzył z powrotem państwa, a wycie - z jeszcze dłuższym zostawaniem samemu. Jednak żeby przeprowadzić taki proces, w którym czas wydłuza się zawsze o minutę lub najwyżej kilka, potrzeba sporo czasu - i tego, żeby państwo przez ten czas nauki - który nie trwa jeden dzień, tylko jeden miesięc - jak dobrze pójdzie - nie wychodzili z domu. A z tym może być problem.
mogę poradzić jak najmniejsze nakręcanie psa przed wyjściem - niech uczy się spokoju, to może pomóc. A do nakręcania należy zabawa z psem i rzucenie piłeczki. To nie jest tak, że pies jest zmęczony lataniną za piłeczką - najbardziej spośród wszystkich zabaw go to nakręca, więc przed wyjściem radzę po prostu spacer, na którym pies może wąchać i biegać gdzie chce - bez aportów. więcej o popularnej piłeczce możesz dowiedzieć się tu:
http://www.blogger.com/blogger.g?blogID=5925134323642463119#editor/target=post;postID=1878273926284860107;onPublishedMenu=allposts;onClosedMenu=allposts;postNum=31;src=postname
Baddy,jak to pięknie nazwano - kopytkuje gdy po prostu chcę wyjść na dwór,pląta się w tą i we tą,do skutku.niekiedy również zgadza mu się tak robić gdy np. u nas w ogrodzie jest grill,a on jest w domu,uwielbia siedzieć przy ognisku i żebrać swoimi oczętami.
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy
Ola i Baddy.
Ja niestety nie mam doświadczenia jeśli chodzi o stres może są jakieś specjalne obróżki lub w jakiejś książce można o tym przeczytać ? Tak trochę nie na temat chciałam napisać,że masz piękne zdjęcie twojego psa na nagłówku!
OdpowiedzUsuńZapraszamy zatollerowana.blogspot.com