W całym mieszkaniu możecie spotkać kępki psich kłaków.
Najczęściej gromadzą się w kątach, pod meblami i spokojnie można je porównać do biegacza stepowego...
To nie jedyne miejsce występowania psich kłaków. Są właściwie wszędzie - na meblach, w łazience (zarówno w umywalce jak i na sedesie), w lodówce, w każdym przygotowanym posiłku, ba! nawet w nowo otwartym jogurcie! Powycieranie się ręcznikiem po kąpieli grozi wyjściem z łazienki w nowym futrze ;-) Nie wspominając już o odzieży i pościeli....
Kontynuując objawy pościelowo-łóżkowe - niekontrolowane psie wyskoki, podskoki i włażenie do łóżka może skończyć się posiadaniem nowego wzoru na pościeli / prześcieradle. Tak na przykład u nas każde nowo założone prześcieradło musi zostać naznaczone - najczęściej po tym jak wychodzę obśliniona z kenela lub wracam ze spaceru ;-)
I tak idąc dalej (idąc, to dobre słowo, bo dalej będzie o śladach psich łap), moją obecność można zaobserwować również w innych miejscach, głównie po odciskach... Nic się nie ukryje... (do brodzika wchodzę tylko, gdy jestem spragniona, a w misce nie ma wody albo gdy zostanie trochę piany z człowiekowych kąpieli - mniam!).
Pozostając w łazience... Wiesz, że ktoś ma psa, kiedy razem z jego kosmetykami na umywalce / wannie stoi psi szampon...
Poza tym oczywiście nie da się nie zauważyć, że połowę z naszego skromnego mieszkania ( 18m2) zajmują moje rzeczy. Nie ma opcji, żeby ktoś nie zauważył mojego DogBoxa, ze wszystkimi "niezbędnymi" mi do życia gadżetami i wielkiego pudła z karmą.
I tak na sam koniec - na wiecznie usyfionej podłodze czają się psie zabawki. Pojedynczo lub stadami. Najczęściej obłe lub okrągłe. Takie, które mogą pozbawić człowieka zdrowia lub życia gdy nieopacznie na nie nadepnie. Ileż to szpagatów Matka zaliczyła na Kongu czy Snacky Apple... ile niecenzuralnych słów (których nie wypada cytować) padło z jej ust po takiej akrobacji! Niezliczone ilości (tylko dziś chyba z 3 razy zaliczyła ślizg).
Cóż, jestem w tym domu najważniejsza, nie da się ukryć :-) Mam nadzieję, że post Wam się podobał, mimo, że miał być troszkę parodią idealnego mieszkania z psem, to Matka zdała sobie sprawę, że śmiech, to jedyne co jej pozostało w tej sytuacji, a zapanowanie nad obecnością psa na tak małej powierzchni, to naprawdę niełatwa sprawa. Miejmy nadzieję, że zmieni się to jak najszybciej ;-)
Dziękuję my Heart Chakra za inspirację! :-)
Zdecydowanie tu mieszka pies. Sierść dosłownie wszędzie nawet na klawiaturze laptopa mimo ze tam pies nie siedzi. Dopiero co zostały starte kurze a już na meblach sierść a pies i kot śpią sobie na podłodze. Brak słów na tą sierść ;p Ale chociaż widać że masz psa :) U nas szampon stoi w łazience do natychmiastowej gotowości np. ze spacerów jak wracamy.
OdpowiedzUsuńMasz psa ale to nie znaczy że będziesz żyć sobie bez sierści ;p Co drugi dzień dobywamy odkłaczenie wszystkiego ! I tak nic to nie daje, a szczególnie witamy okres linienia :)
U mnie mieszkają starutkie psy, co widać na dywanie, nie tylko pokrytym sierścią ale i elegancko popodsikiwanym ( te kobiece problemy na stare lata....). Chodniczki w przedpokoju fragmentarycznie wyłysiałe -pies musi podostrzyć pazurki zanim się położy. Kurtek nie ma gdzie powiesić bo na haczykach wieszak panoszą się smycze, szelki itp. utensylia spacerowe. Za to w zimie nie musimy okrywać kołdry kocami ani brać termoforu do łóżek- bo na nich też mieszkają psy :-0
OdpowiedzUsuńZdecydowanie, tu mieszka pies ;) U nas wiele rzeczy ma się podobnie. Sierść wszędzie, ślady łap, porozwalane zabawki, ahhhh jakie to piękne życie z czterema łapami ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy,
Ola i Habs
Bardzo fajny i prawdziwy post :) Kłaki u mnie są naprawdę wszędzie, a do psich dochodzą kocie i świnkowe. Czasem nie wiem, jak ta sierść się tam znalazła (np. półki w łazience, mój strój od w-fu, nawet w plecaku!).
OdpowiedzUsuńhttp://maniolowo.blogspot.com/
Pomimo że mam psa podwórzowego to kłaki również znajdują się w nowo otwartym jogurcie :p
OdpowiedzUsuńTakże to chyba jest norma powszechna. Może i my zdamy się na taki post, w nieco innej wersji..
Pozdrawiamy!
O tak, nie ma to jak ślady pospacerowych łapek na świeżo założonej pościeli ^^
OdpowiedzUsuńHeh. Świetny post! Skąd ja to znam...
OdpowiedzUsuńH&F
http://jaimojaspanielka.blogspot.com/
Haha jak ja się cieszę, że post żyje własnym życiem i poszedł w świat! <3 tęcza i kucyki! <3
OdpowiedzUsuńHolender, te Wasze łapki jakieś bardziej fotogeniczne niż nasze...a co powiecie na rzygi na kapie na łóżku? Po co zwymiotować na panele, czy kafle, jak już pohaftować to po całości, tak, żeby dało się jeszcze zakopać! :D
Łączymy się w bólu :D
OdpowiedzUsuńJedyne co mogę napisać, to im więcej m2 tym więcej powierzchni do sprzątania i do układania psich rzeczy i robienia bałaganu.
Baa imię Ciapek nawiązuje do wpadania mokrymi łapkami do domu i latania w te i z powrotem i wszędzie zostawianie ciapek.
No tak, sierść. Jej nie da się ukryć! :D Ja dzisiaj zabrałam się za mojego futrzaka i powoli traktuję go furminatorem. Póki co cały worek a nie zanosi się na koniec ;).
OdpowiedzUsuńSierść to największa zgroza! Zniosę wszystko, ale codzienne odkurzanie... to nie na moją psychikę ;)
OdpowiedzUsuńPo 2 dniach kiedy sobie odpuściłam Abi stworzyła piękny żółty dywan w salonie i była z siebie bardzo zadowolona ^^
No tak, ta sierść, wszędzie :) A głupia myślałam, że krótka sierść gończaka nie będzie aż tak zauważalna. Jak zwykle się pomyliłam. :) Nie wspominając o ciągle rozlewanej wodzie po piciu, kapiącej z pyska po całym domu, naznaczanej do tego śladami łapek, czy "pięknym" zapachu żwaczy pozostawionym na kocu kanapowym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy, Bona i Edyta ;)