poniedziałek, 28 grudnia 2015

157. Święta, święta i po

Cały rok czekałam, a tuż przed świętami przebierałam zniecierpliwiona odnóżami. Trzy dni obżarstwa i lenistwa i nagle trzeba wrócić do szarej rzeczywistości. I nawet specjalnie nie poczułam świątecznego klimatu. Bo co to za święta bez śniegu?
Boniaczkowa oczywiście towarzyszyła mi w wyjeździe do Rodziców. Nie mogę narzekać na jej zachowanie, bo spisała się w miarę dobrze, poza tym, że cały czas chciała pomagać (głównie wkładała pysk do misek z jedzeniem i sprzątała to, co znalazło się na podłodze ;-) ). Przez świąteczne podjadanie upadających "przez przypadek" smakołyków prawie w ogóle nie tknęła karmy, którą specjalnie dla niej spakowałam. Swoją drogą zastanawiam się czy Wasze psy też tak mają, że poza własnym domem nagle karma przestaje smakować, kłuje w zęby i w ogóle jest najpaskudniejszym świństwem? ;-) Ja na każdy wyjazd zabieram wydzielone porcje, a potem przywożę z powrotem.
Tak więc karmy ubyło może pół porcji, pies w międzyczasie zbierał z podłogi i był wspaniałomyślnie dokarmiany przez moją Mamę.
Każdego dnia odbywaliśmy obowiązkowy spacer, bo na wsi jest sporo ścieżek do wyboru. Wybieraliśmy tylko jeden kierunek, głównie z racji bliskiej odległości od domu - wystarcz przejść przez ulicę, pokonać kilkanaście metrów i już można bezpiecznie spuścić psa ze smyczy, z dala od ulicy. Teoretycznie mam podobnie w mieście - przechodzę przez ulicę i kilkadziesiąt metrów dalej jest kamionka, ale jest to teren niestety o ograniczonej powierzchni, więc nie ma mowy o kilkugodzinnym łażeniu bez celu.




W świąteczną paczkę dla Boniakowej nie inwestowałam - dostaliśmy ostatnio ładnie zapakowany zestaw 8in1 od sklepu. FERA.PL, więc właśnie on wylądował pod świątecznym drzewkiem. W paczce była kość wiązana z suszonym mięsem kurczaka, fileciki i smaki.
Nie wiem jak długo uda mi się wytrwać, ale postanowiłam nie inwestować na razie w nowe zabawki i gadżety (chociaż kusi mnie wzór Splash! od Warsaw Dog ;-) ), stąd decyzja o odpuszczeniu sobie ekstra prezentu. Boniaczkowa dostała co prawda pluszowego mikołajka, ale z racji tego, że w tym roku u nas nie było choinki, postawiłam mikołajka wraz z kartkami świątecznymi na meblach, żeby choć odrobinę czuć było świąteczną atmosferę ;-)

***

W tym roku postanowiłam nic nie postanawiać ;-) Nie będzie wpisu o postanowieniach noworocznych, bo zwyczajnie nie udaje mi się ich dotrzymać. Coś tam mam w głowie, wiem mniej więcej na czym chciałabym się skupić, ale nie będę mówić o tym głośno, to oszczędzę sobie obciachu, jeśli się nie powiedzie ;-)




sobota, 12 grudnia 2015

156. Koniec "psiego roku fiskalnego"

Uff! W końcu mogę odetchnąć z ulgą - oficjalnie zamykam "psi rok fiskalny". Fakt jest faktem - na psa muszę wydać co miesiąc "kilka" złotych (wszak już w styczniu trzeba będzie zamówić kolejny worek karmy), ale jakoś świadomość tego, że W TYM ROKU JUŻ NIC PSIEGO NIE KUPIĘ działa kojąco na moją psychikę ;-)
Końcówka roku 2015 (dokładnie listopad i początek grudnia) obfitowała w psie różności - zarówno te zamawiane przez nas jak i niespodzianki. Patrząc na ilość pojawiających się smaków (bo były to zazwyczaj różności jedzeniowe) i tempa w jakim znikają czyli w zastraszającym (tu chwila sztuczkowania, tam spacer, smaczek na samotny pobyt w domu itp.). zaczęłam zastanawiać się nad psimi zapiskami (tj. dokładnym zapisem tego ile wydajemy na psa). Był już podobny wpis pt. "PSIjacielu drogi", jednak był on w sporej części szacunkowy, bo nie znałam wtedy dokładnych cen wszystkich zakupionych "niezbędnych" psich rzeczy. Pod koniec każdego miesiącachciałabym podsumować wydatki na psa, a z końcem roku 2016 podsumuję całość.  Po co mi to? Ponieważ blog jest formą pamiętnika, będzie to częściowo informacja dla mnie. Ale ponieważ można śledzić nas publicznie, będzie to również informacja dla innych ile faktycznie kosztuje pies (dodam, że nie jeździmy na seminaria, obozy, nie uczestniczymy w dodatkowych treningach posłuszeństwa, więc będzie to obraz bardzo podstawowy - wydatków, w którym właściciel samodzielnie próbuje ogarnąć nie do końca ogarniętego psa ;-)

Kiedy rozpoczęłam Nasze Małe Wyzwanie musiałam zaopatrzyć się w smaki treningowe. Kupiłam więc Macedowy Mix mięsnych przysmaków i kiełbaski z Rossmanna. Z pomocą przyszedł też Dog&Sport, dorzucając do ostatniego numeru smaki Vitakraft. Ponieważ na fejsbuku należę do kilku tzw. grup wymiankowych, czasem wymieniam niepotrzebne rzeczy na psie przysmaki (tu akurat jedna z dwóch wymienionych kości Alpha Spirit).


Ponieważ spory zapas karmy powoli zaczął się kończyć konieczne było zamówienie jej. Tym razem w zamówieniu ze sklepu FERA.PL, oprócz karmy Brit Premium Adult S, znalazły się: suszony mix i ucho środkowe - ABAKUS, ciasteczka żwaczowe Comfy Appetit, 3 kości wędzone, kocyk i obroża ledowa. Poza tym w nasze ręce wpadły lawendowe worki na kupy (TK Maxx), folkowa apaszka (SnobDog) oraz dysk Dog Chow.


Pod koniec listopada również odwiedziła Boniaczkową Ciocia Julka (pozdrawiamy!), która uraczyła suczę prezentem w postaci trzech paczek suszonej wątróbki firmy ABAKUS. Do tego postanowiłam wspomóc koleżankę w darmowej dostawie z Zooplusa i dorzuciłam do zamówienia 500g paczkę żwaczy Rocco i jeden kubeczek smaków Bosch Fruittees (bananowe) - kolejny nabytek w związku z wyzwaniem.


Z początkiem grudnia zjawił się u nas kurier z mikołajkową paczką od FERA.PL. W niej czekały na nas smaki Trixie - podobne do Fruiteesów kostki treningowe, treningowa lizawka w kulce (ekstra!właśnie miałam kupić na próbę!), świąteczny zestaw firmy 8in1, gryzaki czyszczące zęby oraz próbki suchych karm. 


Na koniec największy (pod względem objętościowym) nabytek. W tym roku stawiamy na prezenty praktyczne. Sami kupiliśmy materac, a dostaliśmy (przedwcześnie) nowe kołdry. Ponieważ psie kojo też już było w stanie agonalnym, zafundowaliśmy Boniakowej prezent świąteczny w postaci legowiska z alkantary, o wymiarach 80/70, w zabójczo niskiej cenie - 58 zł (z przesyłką).
W nic więcej nie zamierzam póki co inwestować, bo pod choinkę idealnie wkomponuje się spakowany już zestaw  8in1 (mimo, że planowałam kolejną zabawkę, na razie się wstrzymam i przemyślę dokładniej jej zakup).

(W tle widać dzieło zniszczenia Boniakowej - podrapane drzwi. Mimo, że zniszczenie jest dość widoczne i tak jestem z niej dumna, bo jeszcze niedawno nie wyobrażałam sobie zostawienia jej samej w domu bez kenela. A jednak ;-) )


Cóż, łezka się w oku kręci na myśl, że kolejny rok (fiskalny) już dobiega końca, ale z drugiej strony, będzie można wejść z czystym kontem w nowy ;-) Marzy mi się m.in. obroża od Warsaw Dog (wzór: Splash!), chciałabym też wypróbować jakiegoś Running Egga (Bona na spacerach prawie w ogóle się nie bawi, a ta zabawka wydaje się być ciekawa) oraz zabawki Comfy (mamy dwie i są świetne). Poza tym jest wiele smaków do przetestowania ;-)

A jak u Was? Zapewne też końcówka roku obfitowała w wydatki (przecież były Mikołajki i zbliżają się święta, a po drodze wpadł jeszcze DDD (z którego my niestety nie skorzystaliśmy) ;-)